Relacja klubowiczki Hani z Triathlonu w Sierakowie:
Przepłynęłam, przejechałam, przebiegłam i na mecie zameldowałam się z czasem 1:37:49, co dało mi 55te miejsce na 139 kobiet i 10te na 38 kobiet w kategorii K35-39.
Czas raptem pół minuty lepszy niż rok temu.. Co zawiodło? Zimna woda na pewno. Pływanie było największym wyzwaniem, nie mogłam normalnie oddychać, a przez to normalnie płynąć. Po wejściu do wody czułam się jakbym na nowo uczyła się pływać… na szczęście po wyjściu było już tylko lepiej.
Słynny sierakowski dobieg do T1 (strefa zmian z pływania na rower) biegłam ile sił w nogach, wyprzedzając tych co pod górkę maszerowali. W strefie ściągam rower ze stojaka i znowu – do belki tylko wyprzedzam. Na trasie już trochę gorzej – wyprzedzam, ale też sama jestem wyprzedzana. MTB to jednak nie szosa… rower wyszedł prawie 2 min gorzej niż rok temu – muszę zmienić sprzęt!
Ostatni etap – bieg. Tutaj szło pięknie! Niejedną kobietę na trasie wyprzedziłam, mnie wyprzedziła tylko jedna! 300m przed metą, na słynnym krętym podbiegu inni słabli, a ja dalej biegłam i wyprzedzałam. Na dobiegu do mety jeszcze przyspieszyłam, finiszując w najlepszy możliwy sposób.