GKB w Italii

W dniach 14-17 lutego członkowie i sympatycy Grodziskiego Klubu Biegacza przebywali we włoskiej Weronie, aby wziąć udział w kolejnej edycji półmaratonu Romea i Julii (Romeo & Giulietta Half Marathon). Aby mieć pewność udziału, grodziscy biegacze zapisali się na to wydarzenie pół roku wcześniej, bo na to jedyne w swoim rodzaju wydarzenie przyjeżdżają biegacze z całego świata. I o ile z zapisami na bieg nie było trudności, to jednak znalezienie noclegu w rozsądnej cenie, a do tego blisko starówki, w mieście nastawionym na turystów, do łatwych nie należało. Powoli takie zorganizowane wyjazdy na biegi zagraniczne z początkiem każdego roku stają się już małą tradycją GKB. Dwa lata temu była Praga, rok temu Paryż, a w tym roku padło na Weronę.
A Werona… to miasto z przebogatą, namacalną historią. Mogliśmy oglądać rzeczy, które wcześniej znaliśmy tylko z kart szkolnych podręczników. Każda epoka odcisnęła tu swoje piętno: amfiteatr, trzeci pod względem wielkości po rzymskim Koloseum i amfiteatrze w Kapui, który wykorzystywany jest po dziś dzień; Brama Borsari z I w. n.e. i Łuk Gawiuszów, czy też most Ponte Pietra, którym można przejść na drugą stronę Adygi. To ewidentnie symbole rzymskiego okresu miasta. A to tylko początek zwiedzania…
Bazylika San Zeno Maggiore w Weronie robi ogromne wrażenie swoim rozmiarem i wewnętrznym przepychem. Plac dei Signori z pomnikiem Dantego, Pałac Governo i Loggia del Consiglio, Lew św. Marka na kolumnie na placu delle Erbe, liczne mniejsze i większe pałace, pomniki, kupieckie wille i bogato zdobione kamienice, wąskie uliczki, łuki, mury obronne, bramy i fontanny… Do tego obowiązkowa wizyta pod balkonem Julii i przy domu Romea przy Via Arche Scaligere. A będąc we Włoszech, jak można nie spróbować makaronu albo pizzy? Dość powiedzieć, że dzień przed półmaratonem, zwiedzając i spacerując po Weronie, pokonaliśmy prawie 20 km. Wrażeń było dużo, ale najważniejsze było dopiero przed nami!
Biegacze z natury są wybredni i czasami szukają dziury w całym, ale organizatorom Półmaratonu w Weronie nie można chyba niczego złego zarzucić. Zadbali o to, aby na niedzielny półmaraton można było dojechać bezpłatnym autobusem z centrum miasta na miejsce startu, a także wrócić nim po biegu. Lokalizacja biura zawodów, samego startu i stref startowych również nie powodowała komplikacji. Do tego depozyt, obsługa, pakiet startowy no i jedyny w swoim rodzaju medal — wszystko warte było tego wyjazdu. Trasa biegu prowadziła przez stare miasto, często wąskimi, urokliwymi uliczkami, biegnąc niemalże wśród spacerujących turystów lub wzdłuż wijącej się rzeki. A finisz, który miał miejsce na stadionie, dodawał skrzydeł. A minusy tego biegu? Dodatkowe metry trasy (wyszło trochę więcej niż 21 195 m) i… brak ciepłej herbaty na mecie… ale komplet endorfin mocno grzał i rekompensował te drobne niuanse.
Z ziemi włoskiej do Polski wracaliśmy w poniedziałek, 17 lutego, pełni wrażeń i paradoksalnie zmęczeni, a jednocześnie wypoczęci. Wiosenna i słoneczna pogoda podczas tego weekendowego wyjazdu dopisała i dopiero poznańska Ławica przypomniała nam, że zima wciąż trwa. Przed nami w tym roku kolejne zagraniczne wyjazdy – najbliższy w maju do Holandii.

Wyjazd został zrealizowany dzięki dotacji z budżetu gminy Grodzisk Wielkopolski w ramach Programu Biegaj z Nami 2025.

Możliwość komentowania została wyłączona.