W pierwszy weekend września została po raz pierwszy zorganizowany trzydniowy festiwal biegowy o nazwie „Earth Wind Sweat & Fire”. Wziął w nim udział nasz klubowicz – Paweł Szymkowiak. Oto jego relacja:
Jako, że zdecydowanie bardziej wolę bieganie w terenie niż po asfalcie, postanowiłem wybrać się do nadbałtyckiej Łeby i wziąć udział w biegach: na 10 km oraz półmaratonie.
Biegacze mieli jeszcze możliwość wystartowania trzeciego dnia w maratonie, ja jednak postanowiłem skupić się tylko na tych dwóch pierwszych. Miejsce do zorganizowania takiego eventu okazało się wymarzone – trasy biegów prowadziły przez Łebę, plażę, wydmy i Słowiński Park Narodowy.
Mimo ciężkich trailowych warunków, biegać po tak pięknych terenach było czymś wspaniałym, szczególnie pokonując wydmę Łęcką, czy też biegnąc wzdłuż morza. Było to ciekawe doświadczenie i na pewno długo pozostanie w pamięci. Dodatkowo cieszę się, że w tych niełatwych warunkach udało mi się pobić moją życiówkę na 10 km, od dziś to: 45:51 i zająć 22. miejsce w OPEN. Podczas półmaratonu już brakowało sił, dodatkowo niezwykle wymagające okazały się podbiegi na wydmach w istnie pustynnym klimacie. Jednak mimo to, udało mi się dobiec w przyzwoitym czasie 01:56:02 i zająć 23. miejsce w OPEN.
Sam bieg oceniam pozytywnie i uważam, że „Earth Wind Sweat & Fire” ma olbrzymi potencjał – trasy należą do jednych z najładniejszych w Polsce, aczkolwiek organizacyjnie było kilka nie dociągnięć, jak choćby opóźniony start i momentami kiepsko oznakowana trasa. Miłym akcentem po każdym z biegów było ognisko, gdzie można było skosztować produktów z lokalnego browaru. Moim zdaniem ten festiwal może stać się jedną z ciekawszych imprez biegowych w Polsce.