30. SPAR Budapest Maraton

Grodziski Klub Biegacza nad deszczowym Dunajem

 

Podróżowanie to – po bieganiu – nasza druga pasja. Naszym ulubionym środkiem transportu są nasze nogi. A te miewają czasami swoje kaprysy – Do Ptaszkowa! Do Granowa! Do Ruchocic! Do Zdroju! Po lesie! Do Opalenicy! O ile dystans treningowy, niezależnie czy rozpisany przez trenera, czy widzimisiowy, zostaje niejako odgórnie ustalony, to kierunek wycieczki przeważnie jest znakiem zapytania. Na szczęście w naszej gminie możemy narzekać jedynie na nadmiar opcji do wyboru. Czy to rower, rolki, spacer z psem czy bieganie – mamy naprawdę sporo możliwości. I cieszmy się z tego.

12079632_429354833936970_812413110568104259_n

Bieganie, czy inna forma ruchu, to czerpanie radości życia. Przez wiele osób błędnie kojarzona jest z wysiłkiem, potem, bólem i zmęczeniem. Wręcz przeciwnie – może przerodzić się w przyjemność i odprężenie, a także leczenie (czy może raczej przeciwdziałanie chorobom), stanowiąc swoistą tarczę. Poprawa wydolności oddechowej, lepsze krążenie, spowolnienie procesu starzenia, zapobieganie chorobom serca, osteoporozie, cukrzycy czy depresji – wiadomo to wszystko nie od dziś. Wystarczy założyć buty i spróbować. Kolejnym błędnym założeniem, z jakim stykają się biegacze, jest przeświadczenie, że aby biegać, trzeba to robić szybko. Nie. Żeby biegać, trzeba się tym cieszyć. A nagrodą za treningi jest udział w zawodach, nie odwrotnie. Które są ukoronowaniem „wyrzeczeń” (świadomych wyborów!) i weryfikacją włożonego przez nas wysiłku. Działania swoistego rodzaju – pracy nad samym sobą – będącego niekiedy ciężką orką, którą wspomaga jedynie pozytywne myślenie i wiara we własne możliwości.

Bieganie to styl życia. Z kolei „maratonizm” to zespół chorobowy. Wywoływany zazwyczaj marzeniami, stającymi się z czasem i uporem najzwyczajniejszą realnością. W umyśle wtenczas nastaje wewnętrzny spokój, oderwanie od rzeczywistości.

Stajesz na starcie i ruszasz. Poznajesz nowe miejsca, rozmawiasz z nowymi ludźmi. Przemierzasz ten długi dystans, biegnąc, truchtając, idąc. Tracisz siły, walczysz z czasem. Kiedy Twoje ciało mówi stop, w środku głowy, gdzieś tam wewnątrz czaszki, raz za razem obija się myśl – „Jeśli nie zwolnię, nie zrobię następnego kroku…” I wtedy pojawia się tabliczka z napisem „41 km”, która jest zapowiedzią wybawienia. Nie mija chwila, a oczom ukazuje się kolejna – „42 km”. Ale wtedy już nie biegniesz. Wtedy fruniesz. Czujesz euforię, takie namolne i błogie łaskotanie w okolicach serca. Przyspieszasz. I właśnie wtedy to wszystko się kończy. Zostajesz maratończykiem. 42 kilometry 195 metrów.

Ostatnie metry wprawiają w zachwyt, poruszając najgłębiej tkwiące emocje. Pokonując je pierwszy raz, spotkać się można z powszechnym wśród debiutantów zjawiskiem pocenia się oczu. Nie trzeba jednak szukać na to lekarstwa.

Uzyskany wynik weryfikuje wszystko. Kombinacja talentu i włożonego wysiłku przekładają się na osiągany rezultat. Koniec bólu, nagroda.

11181951_819446954845246_841512755453908256_n

Grodziski Klub Biegacza tym razem umiłowanie do podróży i biegania połączył wybierając się do Budapesztu na tamtejszy 30. SPAR Budapest Maraton – 11.10.2015r.

Uzyskaliśmy następujące wyniki (miejsca wg płci), maraton ukończyło łącznie ok. 7000 osób:

96. Golczak Piotr – 2:59:06 – rekord życiowy
243. Wojciechowski Lech – 3:11:20 – 2. miejsce kategoria wiekowa
301. Jaśkowiak Maciej – 3:15:07
422. Melonek Paweł – 3:20:20
637. Konkiewicz Robert – 3:28:13 – rekord życiowy
1113. Wróbel Maciej – 3:42:26
1996. Miller Adrian – 3:59:10
327. Stępień Magdalena – 4:00:23
573. Brudło Beata – 4:18:44
773. Konkiewicz Katarzyna – 4:31:01 – rekord życiowy
1199. Jaśkowiak Joanna – 5:09:12

12106898_429354293937024_4934491820751667505_n

Trasa maratonu przebiegała malowniczymi ulicami stolicy Węgier, spory jej fragment pokonywaliśmy wzdłuż Dunaju, przekraczaliśmy go sześciokrotnie biegnąc po mostach spinających brzegi Budy i Pesztu. Mijaliśmy najbardziej charakterystyczne miejsca – Plac Bohaterów (w którego okolicy znajdował się start i meta), Bazylikę św. Stefana, Wyspę Małgorzaty, Parlament, Zamek Królewski (Buda Castle), Uniwersytet Corvinus, Wzgórze Gallerta czy Zamek Vajdahunyad.

12108221_429354453937008_957945784093957613_n

Wyjazd dostarczył mnóstwa niezapomnianych wrażeń i potwierdził teorię, że należy robić to, co się lubi i czerpać z tego radość.

 

Dojazd dofinansowany ze środków Funduszu Gminy Grodzisk Wielkopolski

 

Maciej Wróbel

Możliwość komentowania została wyłączona.